Wiele wesel nie wiele ma wspólnego z kulturą. Skupianie całości wokół dwóch wątpliwej klasy elementów – zabaw z podtekstem erotycznym i alkoholu – sprawia, że imprezy te zamieniają się w mało eleganckie, niskolotne, a nie rzadko i wulgarne biby.
Nie bez znaczenia jest tu też rodzaj muzyki i głębia przesłania zawarta w tekstach wykonywanych piosenek. W ten sposób wesele, zamiast być pewnym szczytem, momentem szczególnego uniesienia, czasem pełnym rozmachu, klasy i kunsztu (jak przystało na świętowanie tak ważnej chwili życia) legnie w żenujące zapaści, bezwstydnie sugerując ludziom, jakoby inaczej nie byli wstanie.
To jest tragedia…
Zagubiła się gdzieś stosowna miara. Zapomniano, czemu alkohol ma służyć. Zatracono umiejętność rozeznania, co jest sednem, a co jedynie dodatkiem, który tak naprawdę wcale nie musi być obecny, by sedno odnaleźć.
A wielu wcale owego sedna nie szuka. Szukają jedynie towarzystwa, by móc się napić.
Czy naprawdę chcesz temu ulec? Czy naprawdę nie wierzysz, że można inaczej? Że można oprzeć się tradycji, której wcale nie trzeba kultywować?
Czyż nie byłoby milej widzieć na swoim weselu dobrze bawiących się trzeźwych ludzi, z którymi rzeczowo można pogadać, powspominać, którzy nie będą Ci składać niespełnialnych obietnic, mówić rzeczy, których następnego dnia nie potwierdzą, czy chwiać się na nogach w tańcu, gubiąc rytm i wyczucie, którzy nie będą patrzeć rozmydlonym wzrokiem, nic ważnego nie potrafiącym wyrazić?
Nie sugeruję Ci całkowitej abstynencji (choć i jej Ci nie odradzam). Sugeruję jedynie odnalezienie stosownej miary, właściwe rozłożenie punktów ciężkości i akcentów, tak, by można było na Twoim weselu spotkać ludzi takich, jakich zna się na co dzień, nie zaś takich, jakich wolałoby się raczej wcale nie znać.
Dzieci są mistrzami zabawy! A za razem każdy z nas jest dzieckiem. Trzeba więc tylko pozwolić temu dziecku dojść do głosu.
Nic więcej. Naprawdę – nic więcej…
– Sylwek, Wodzirej Double Wings
PS.
Zapraszam do dyskusji poniżej.